Wiadomo co z immunitetem Sławomira Nitrasa. Tak głosowali posłowie
Jedną ze spraw, nad którą posłowie pochylili się w bloku głosowań była kwestia uchylenia immunitetu Sławomirowi Nitrasowi. O możliwość pociągnięcia polityka Platformy Obywatelskiej do odpowiedzialności karnej wnioskował Prokurator Okręgowy z Warszawy.
Sejm. O co chodzi w sprawie Sławomira Nitrasa?
Wniosek dotyczy sprawy z października 2020 roku, kiedy to polityk PO miał rzekomo popchnąć działacza PiS. „W trakcie zarządzonej przerwy w obradach 20. posiedzenia Sejmu naruszył nietykalność cielesną Wiesława Krajewskiego podczas pełnionych obowiązków służbowych związanych z wykonywaniem mandatu poselskiego” – uzasadniał prokurator. Polityk PO zapewniał, że nie zauważył posła PiS i na niego wpadł, a to Wiesław Krajewski miał wykonać ruch w jego stronę.
Głosowanie ws. immunitetu Sławomira Nitrasa
Decyzją sejmowej większości immunitet Sławomira Nitrasa nie zostanie uchylony. Większość ustawowa to 231 głosów a wniosek poparło 227 posłów: 226 z klubu PiS oraz Łukasz Mejza. Przeciw zagłosowało 215 parlamentarzystów: 124 z klubu KO, 42 z Lewicy, 22 z Koalicji Polskiej, 10 z Konfederacji, 7 z Polski2050, 4 z Porozumienia, 3 z LD oraz 3 niezależnych. Od głosu wstrzymało się 7 polityków: Sławomir Nitras, Dobromir Sośnierz i Robert Winnicki z Konfederacji, Stanisław Żuk i Jarosław Sachajko z ruchu Kukiz'15 oraz Andrzej Sośnierz z Polski Spraw i Paweł Szramka. W głosowaniu nie wzięło udziału 11 posłów.
Mocne przemówienie Sławomira Nitrasa w Sejmie
Dzień wcześniej polityk Platformy Obywatelskiej podkreślił w Sejmie, że „nie jest w stanie zliczyć, ile razy próbowano mu odebrać immunitet”. – Staram się traktować z powagą wszystko, co dzieje się na tej sali. Ten wniosek jest wyjątkowo absurdalny i zaprzecza faktom – podkreślił poseł.
W ocenie Sławomira Nitrasa wniosek w jego sprawie to „żart stworzony tylko po to, żeby można było mówić, że jest on oskarżony”. – Nie robię nic innego, tylko tłumaczę się z waszych absurdalnych zarzutów. Słuchając posłów na komisji miałem poczucie, że dobrze, że oni zajmują się moją sprawą, bo gdyby dać im jakąś poważną kwestię do rozpatrzenia, to byłaby tragedia. Oni działają jak sądy ludowe znane z czasów bolszewickich. To są ludzie bez wiedzy, bez umiejętności, dający popis chamstwa – ocenił polityk.